Ewa Majewska
Stocznia/ konfrontacje – spojrzenie z perspektywy czasu
Każda z dwóch edycji Międzynarodowego Pleneru Młodych Artystów „Stocznia – spojrzenie z zewnątrz/ konfrontacje” była wielkim wydarzeniem przede wszystkim dla uczestniczek i uczestników projektu oraz ich najbliższych. Działo się tak dlatego, że olbrzymi ładunek związanych ze stocznią wspomnień, skojarzeń i inspiracji oddziaływał na nas niezmiernie intensywnie. Poruszając się po przestrzeni Stoczni (dzięki Iwonie Zając, mistrzyni w zdobywaniu zezwoleń oraz panu Zenonowi Grudniowi, szefowi straży Stoczni) przeżywaliśmy ogólnotożsamościową transformację, której oglądanie stoczni z zewnątrz, jakiego doświadczali widzowie naszych wystaw i imprez towarzyszących, może być tylko słabym odbiciem.
Pozostawiona na pastwę historii i transformacji ustrojowej Stocznia jest przestrzenią, która uformowała ludzi żyjących w Gdańsku w stopniu, z którego mało kto zdaje sobie sprawę. Jest to obszar wyobrażeniowego odniesienia, które pracuje również nieświadomie i formuje nasze tożsamości, zwłaszcza w sytuacji konfrontacji z innymi historiami prywatnymi i mitami narodowymi. „Wiecznie żywy mit solidarności”, do jakiego odwoływaliśmy się w tekstach i pracach, nie przestał ożywiać społecznej wyobraźni, i na to natknęliśmy się buszując po terenach post- i późnoprzemysłowych, i z tym właśnie – ogromem skojarzeń i inspiracji musieliśmy się zmierzyć. Entuzjazm, z jakim spotykaliśmy się pracując nad projektem, zdziwienie, że nikt nie zrobił tego wcześniej towarzyszyły nam od początku, podobnie, jak odmowne decyzje rozmaitych gremiów, co do których liczyliśmy na wsparcie materialne.
Nasz projekt nie był po prostu romantyczną restytucją prawdy o Stoczni, próbą budowania oświeceniowej, opozycyjnej do mainstreamu narracji wyjawiającej „prawdę” tego ważnego dla Gdańszczan i Gdańszczanek miejsca. Stanowił interwencję estetyczną, która – jak pisze Jacques Ranciere – w nowy sposób wyznacza to, co widzialne, w związku z czym jej relacje z tym, co polityczne są związkiem podobieństwa typów działalności, a nie intencji. Interwencje polityczne polegają w ujęciu przytoczonego tu autora w analogiczny sposób – pozwalają w nowy sposób zakreślić obszar tego, co w ogóle można zobaczyć. Nie mieściliśmy się ani w obszarze społecznego aktywizmu, ani w przestrzeni badań historycznych. Pracowaliśmy nad tym, co widzialne, czasem badając także jego polityczne i społeczne uwarunkowania.
Staraliśmy się przekształcać impresje, obrazy i dźwięki w formę artystyczną. Oczywiście, w zależności od obranej techniki nasze prace nabierały cech działania politycznego. Tak czy siak – poruszaliśmy się po miejscu niewątpliwie naznaczonym historią, i to bardzo współczesną. Obrana przez nas strategia połączenia różnych artystek i artystów zaburzała możliwość jednoznacznego odczytania projektu. Prace, obejmujące tak różne projekty, jak instalacja dźwiękowa (Jo Frgmnt Grys&martin kuentz), filmy (Ell Southern, Piotr Mróz, Jack Southern), fotografie i reportaż (Ewa Majewska, Jack Southern), obrazy olejne i grafiki (Iwona Zając, Ewa Sobczak, Agnieszka Szreder, Piotr Mróz), instaklacje i fotomontaże (Rachel Oxley, Jack Southern, Ewa Majewska) trudno zaklasyfikować jednoznacznie, czasem przybierają one formę interwencji w debatę polityczną odnośnie stoczni, niemniej ich warstwa techniczna i miejscami również sentymentalna uniemożliwiają ich jednoznaczne osadzenie w przestrzeni poliyki.
Nasz projekt posiadał również znamiona oporu przed instytucjonalizacją sztuki. Staraliśmy się – niejednokrotnie przypłacając to totalnym przemęczeniem – działać samodzielnie, nie wpisując się w reguły placówek kulturalnych i ich strategii zarządzania. Stąd – choć ostatecznie nawiązaliśmy współpracę z CSW Łaźnia, staraliśmy się obywać bez kuratorów i ich założeń, programów wystawienniczych i innych tego typu komplikacji. To miał być nasz plener pokazujący nasze prace w wytworzony przez nas sposób. Właściwie głównie to się liczyło.
Istniał jednak wyraźny, społeczno-historyczny kontekst, w jakim pracowaliśmy i prezentowaliśmy wystawy – była to rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych, i nasz projekt był w znacznej mierze ukształtowany w opozycji do standardowej strategii obchodzenia tej rocznicy. Podczas, gdy politycy prześcigają się w tym czasie w atrybuowaniu sobie historycznych dokonań zmiany ustroju politycznego, pracownicy i pracownice stoczni na ogół czekają na pensje niepewni swojej sytuacji zawodowej, większość stoczniowców straciła w ostatnich latach pracę,natomiast pozostali nie znają swojej przyszłości i sarkastycznie odnoszą się w swoich wypowiedziach do „społecznej gospodarki rynkowej”. Nie wchodząc w oficjalne obchody rocznic Solidarności (świadomie zrezygnowaliśmy z kolejnej edycji projektu w 2005 roku) staraliśmy się uniknąć bezpośrednio politycznych konotacji. Wydawało nam się, że przestrzeń późnoprzemysłowa wymaga pracy artystycznej, reinterpretacji wolnej od bezpośrednich imperatywów politycznych. Choć transformowaliśmy przestrzeń tego, co widzialne, byliśmy zarazem poza obszarem interwencji. Chyba przede wszystkim dzięki temu stworzone przez nas prace stały się inspiracją innych projektów i pozwalają również dziś spojrzeć na dziedzictwo doby przemysłowej z szerszej perspektywy.